Niestety musimy pożegnać się z marzeniami o Polaku w finale Wimbledonu. Jerzy Janowicz przegrał piątkowy mecz z Andy Murrayem 7:6, 4:6, 4:6, 3:6, ale zrobił to naprawdę z klasą. Walka Polaka ze Szkotem była emocjonująca. Słabą stroną Janowicza okazały się błędy serwisowe oraz niewymuszone błędy, czytamy na Sport.pl . Mecz zaczął się dla Janowicza korzystnie, pokazał klasę serwując piłkę prędkością 140 mil na godzinę. Polak wygrał pierwszy set właśnie dzięki serwisowi.
W trakcie meczu nie zabrakło także zaskakujących sytuacji: po trzecim secie sędziowie ogłosili 20 minutową przerwę, na zamkniecie dachu i przygotowanie oświetlenia, bo zaczęło się już ściemniać. To właśnie nasz zawodnik wcześniej zgłaszał, że trudno się gra bez oświetlenia, poza tym grał w szkłach kontaktowych. Decyzja sędziego nie spodobała się Szkotowi:
Jest jeszcze jasno, można grać. Zamykacie dla niego, bo od 40 minut się wykłóca? To nonsens - denerwował się Murray.
Niestety zamknięcie dachu i sztuczne oświetlenie nie pomogło naszemu zawodnikowi;
Janowicz momentami grał genialnie, gasił Szkota przy siatce wspaniałymi wolejami, ale Murray grał równiej i pewniej, był jak maszyna. Polak w końcówce nie miał już sił - czytamy na Sport.pl .
Janowicz po przegranym meczu, nie popełnił tego błędu, co Radwańska i podszedł uścisnąć dłoń rywalowi patrząc mu w oczy.
W finale Murray zagra z Novakiem Djokoviciem.Tuż po meczu Janowicz tak opisywał swoją grę:
To nie był mój dzień, presja mnie nie zjadła, wręcz przeciwnie, psychicznie czułem się bardzo dobrze. Mecz uciekł mi od tej piłki po siatce przy 30:30 i 4:1 w trzecim secie. Od kilku dni miałem trochę kłopotów z pachwiną, z łokciem też nie było do końca idealnie. Jestem rozczarowany, bo wiem, że mogłem zagrać dużo lepiej - czytamy jego wypowiedź na Sport.pl.
Mimo wszystko, gratulujemy zaciętej walki Janowiczowi! Dojście do półfinału Wimbledonu był niewątpliwie największym sukcesem "Jerzyka" i sądzimy, że pokaże jeszcze, na co go stać.
Vic