Paweł Cattaneo w "Warsaw Shore" dał się poznać jako prawdziwy playboy. Przystojny pół-Włoch miał wielkie powodzenie u kobiet i chętnie z niego korzystał. Potem związał się z przyjaciółką z "Ekipy...", Eweloną. Związek był burzliwy, doszło nawet do przepychanki na planie programu, przez co Paweł musiał opuścić "Warsaw Shore".
Później Cattaneo związał się z tancerką, Weroniką, ale związek również nieoczekiwanie się rozpadł. Teraz od ponad roku kocha Konstancję Tubielewicz. Para wkrótce powita na świecie dziecko (sądząc po wpisach dziewczyny, będzie to już w tym tygodniu!).
Paweł wielokrotnie podkreślał, że zmienił się diametralnie. Nie interesują go już inne kobiety, bo w Konstancji znazlał wszystko to, czego szukał w partnerce. Na Instagramie zamieścił pięknie zdjęcie oraz wzruszający wpis.
Pojawiła się w moim życiu całkiem przypadkowo, nie widziałem jej wcześniej nigdzie na ulicy, nie rzuciła mi się w oczy na Facebooku wśród wspólnych znajomych ani nie zostawiałem nigdy „serduszek„ na jej profilu instagramowym. Pierwsze nasze oficjalne spotkanie miało w sobie magnetyczną siłę, energię, wolność, ale zarazem była to gra z ogniem. Wiedziałem, że przy tej kobiecie jedno niewłaściwe słowo przekreśli całą znajomość.
Jesteście już wzruszeni? Poczekajcie na dalszą część, w której Cattaneo opisuje zalety Konsty.
Wiedziałem, że jest to kobieta inna niż wszystkie i jedno spotkanie wystarczyło, aby zburzyć mój cały wcześniejszy światopogląd na temat relacji damsko - męskich. Miała wszystko, czego szukałem w idealnej kobiecie - atrakcyjność, zadbanie, wyszukane słownictwo, poczucie humoru, a przede wszystkim to nie uchwytne „ coś„ - ogień, a ja szukałem odpowiednich zapałek, aby go rozpalić.Za każdym razem, gdy wtula się we mnie przed snem ogarnia mnie uczucie, które towarzyszyło mi na początku związku - zatracenie i duma z tak pięknej kobiety.
Paweł pracuje obecnie jako trener personalny, pomaga też internautom w doborze diety. Konstancja jest specjalistką od zagęszczania rzęs. Para mieszka w Poznaniu i cieszy się szczęściem.
JM